Informacje
bikeholiczka z miasta Mikołów
8630.60 km wszystkie kilometry
16d 20h 02m czas na rowerze
21.36 km/h avg
16d 20h 02m czas na rowerze
21.36 km/h avg
Kategorie
Codzienne.98 Do pracy i z powrotem.72 I te niecodzienne.20 Masa Krytyczna.72013
2012
Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Archiwum
- 2013, Czerwiec.11.13
- 2013, Maj.26.36
- 2013, Kwiecień.20.27
- 2013, Marzec.10.6
- 2013, Luty.1.0
- 2013, Styczeń.1.0
- 2012, Grudzień.6.4
- 2012, Listopad.10.24
- 2012, Październik.8.6
- 2012, Wrzesień.25.70
- 2012, Sierpień.35.81
Pewnej marcowej soboty...
d a n e w y j a z d u
W sobotę budzą mnie gorące promienie Słońca. Już wtedy wiem, że bez względu na temperaturę przegonię dziś rower po okolicznych szosach. Wyjeżdżam przed 10. Na zewnątrz -1, ale jedzie się przyjemnie. Słońce powoduje wzrost endorfin i uśmiech na twarzy. Pomimo zimna chce się pedałować. Dzień dosyć specjalny dlatego najpierw jadę do dziadka do Śmiłowic zapalić lampkę w rocznicę 75 urodzin. Później pomimo wielu obaw odbijam w las i terenem jadę na ciepłą herbatę do babci. Na moje szczęście w lesie wszystko pomarznięte to i nie grzęznę w błocie, tylko zgrabnie kręcę do celu.55.05 km
02:30 h
22.02 km/h

Viper w lesie
Wiele było planów na sobotnią pętlę, ale nie wypaliło. Jak to u babci nie obyło się bez obiadu, to i przesiedziałam u niej przeszło dwie godziny. Na pożegnanie dostałam jeszcze słoik z smakołykami dla rodziców, który chcąc, nie chcą musiałam dowieść cało na kierownicy Vipera.

Panorama na Elektrownię Halemba
Powrót do domu szosą przez Mokre i Paniowy.

Park w Mokrym
Na kolację funduję sobie jeszcze rekreacyjną pętlę przy zachodzącym Słońcu przez Chudów, Bujaków i Mokre.
DPD 6 - nadciąga zima?
d a n e w y j a z d u
Dzień wcześniej mam obawy czy wybrać się do pracy rowerem czy może skorzystać z komunikacji miejskiej. Wybieram rower. Na 3km przymusowy postój. Zaczyna padać. Przyodziewam moją czerwoną kurtkę przeciwdeszczową i mknę do pracy. Temperatura na plusie. Jedzie się przyjemnie mimo deszczu i o dziwo nikt nie próbuje mnie rozjechać. To miłe! ;) 35.68 km
01:33 h
23.02 km/h
Powrót przy czarnym niebie. Psychicznie przygotowana na to, że będzie lało, a tu nic. Ani kropli. Tak więc do domu docieram sucha, po czym chwile później zaczyna padać. Jak zwykle mi się poszczęściło.
Podobno nadciąga zima. Czy to prawda? Nie wiem. Mam nadzieję, że te wszystkie prognozy pogody nie wypalą. Nie wymagam wile. Wystarczy mi +5 stopni i Słońce na niebie. Pisze to tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał zostać moją złotą rybką i spełnić życzenie ;)
DPD 5 prawie upalne i Chudów
Środa, 6 marca 2013 | dodano:06.03.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
Wyruszam z domu standardowo o 6.20. Jest jasno, nie używam już lampek, bo nawet zapominam o nich przy takiej widoczności. Nie dość że jasno to i bardzo ciepło, bo aż +5. Jedzie się przyjemnie jak to wiosną. Na rondzie w Chorzowie Batorym mam niemy dialog po łacinie z kierowcą TIRa, który wymusza na mnie pierwszeństwo. Żeby mało był atrakcji, to tuż przed pracą jakiś Sosnowiczanin mija mnie w odstępie 5cm. Chwilowo tracę zdolność myślenia, mam wrażenie, że przestaje oddychać. Staram się trzymać mocno kierownice i nie wywinąć orła na dziurach. Cała sytuacja trawa może kilka sekund, a ja mam wrażenie jakby trwała całą wieczność. Powrót do domu w pełnym Słońcu, temperatura grubo ponad 10 stopni na plusie. Zaskakuje mnie bardzo mały ruch na drogach. Przez pierwsze kilka km jestem praktycznie jedynym użytkownikiem na drodze. Dziwnie się czuję, przecież to godziny szczytu. 61.43 km
02:40 h
23.04 km/h
Korzystam z okazji, że to ostatni tak pogodny dzień i wyjeżdżam na popołudniową rundkę po okolicy. Pętla prowadzi najpierw na Mokre, dalej przez Sośnią Górę do Bujakowa i na zakończenie pod zamek w Chudowie. Wiatr strasznie uprzykrza mi życie. Do domu wracam tuż przed zapadnięciem zmroku.

Viper na zamku w Chudowie

Zachód Słońca nad Chudowem
DPD 4 - Słońcem po oczach i Chudów
Wtorek, 5 marca 2013 | dodano:05.03.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
Poranek słoneczny, ale mroźny. Na starcie jest -5. Jedzie się dobrze, nie odczuwam nawet tego zimna, poza tym, że marzną mi palce w lewej dłoni. Nie mam wyjścia, muszę jechać dalej. Nawet mój licznik strajkuje w takiej temp. Powrót do domu w dużo lepszych warunkach. Słońce razi po oczach. Staram się utrzymać wczorajsze tempo, ale nie daje rady. Wiatr stanowczo mnie hamuje. Wole nie szarżować, nie ryzykować. Szczególnie kiedy na początku powrotnej trasy jakiś szalony kierowca dostawczaka wyprzedza mnie na zakręcie, a z naprzeciwka nadjeżdża samochód. Koleś czym prędzej ucieka na prawą stronę, zapominając chyba o mnie. Gdyby nie moje ostre hamowanie, to pewnie bym go pocałowała. Po obiedzie rzucam się na szybką rundkę po Chudowie. Takie rekreacyjne kręcenie, nawet krótkie, to jak chwila odcięcia się od rzeczywistości. 53.95 km
02:25 h
22.32 km/h

Gdzieś między chudowskimi polami

Zachód Słońca ;)
DPD 3 - jest moc!
Poniedziałek, 4 marca 2013 | dodano:04.03.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Do pracy i z powrotem
Kategoria Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
Z domu wyjeżdżam punkt 6.20. W nocy lekko przymroziło, więc na starcie jest -3, ale wcale, a wcale mi to nie przeszkadza. Trasa do pracy standardowa, ale jedzie się jakoś dużo lepiej niż ostatnio. Przez całą drogę obserwuję wędrówkę czerwonego Słońca na wschodzie. To cieszy! W Kochłowicach pozdrawiam się z pewnym rowerzystą, z którym mijałam się w zeszłym sezonie zawsze w tym samym miejscu. 35.69 km
01:31 h
23.53 km/h
Powrót do domu w dodatniej temperaturze, w pełnym Słońcu. W powietrzu czuć już wiosnę! Jest tak przyjemnie, że aż chce się kręcić ile sił w nogach. Pędzę do domu tak szybko jak tylko potrafię. Na mieście mam zieloną falę, żadnych przeszkód, przestojów, żadnych wariatów za kółkiem. Aura jakby mi sprzyjała. Jest pięknie! Mam ochotę nie wracać do domu, tylko pojechać gdzieś przed siebie w bliżej nie określonym kierunku, ale wiem, że to jeszcze nie czas. Wiem też, że ten czas nadejdzie już niedługo ;)
Tour de powiat mikołowski
d a n e w y j a z d u
Z domu wyjeżdżam przed 13. Temperatura na plusie, Słońce grzeje tylko ten wiatr nie jest przyjemny. Długo zastanawiałam się gdzie wybrać się w tą "pierwszą" sobotnią wycieczkę po zimowej przerwie. Wiele było pomysłów, dlatego też ciężko było się zdecydować. Najpierw obieram kurs standardowo na Chudów. Tam widać początek sezonu, bo spotykam aż trzech rowerzystów. 63.44 km
02:55 h
21.75 km/h
Zamek w Chudowie
Dalej jadę na Ornontowice, gdzie wbijam się na czerwony szlak rowerowy i jadę bocznymi uliczkami, aż do granicy z Bujakowem. Tu po konsultacji telefonicznej odbijam na Orzesze na ustawkę z pewnym szosowcem. Chwile później docieram na umówione miejsce spotkania. Robię dwie rundki po rondach i cierpliwe czekam. Grzeje się w promieniach Słońca i obserwuję życie mieszkańców. Po chwili na miejsce dociera moje dzisiejsze towarzystwo i tym samym rozpoczynamy naszą pierwszą prywatną "masę" w tym roku. Ruszamy na południe. Jedzie się świetnie, średnia prędkość nie schodzi poniżej 30 km/h, oczywiście do czasu, póki nie jedziemy pod wiatr. W ten sposób robimy rundkę po całym powiecie mikołowskim zaliczając m.in. Łaziska, Gostyń i Wyry. Na koniec przez mikołowski rynek i Mokre docieramy do Bujakowa, gdzie się roztajemy. Każdy jedzie w swoją stronę. Ja oczywiście do domu wracam okrężną drogą zaliczając po raz kolejny dzisiejszego dnia Chudów.
DPD 2 - snow bike
d a n e w y j a z d u
Kolejny dzień drogi do pracy pokonuje w lepszym czasie, niż dzień wcześniej. Psychicznie i fizycznie czuję się lepiej. Rano na stracie temperatura znośna. Właściwie to przed wyjazdem nie sprawdzam już słupka rtęci na termometrze. Jestem już całkiem nastawiona na kręcenie. Trasa standardowa przez Kochłowice do Chorzowa Batorego, dalej kierunek Katowice. W Chorzowie zaczyna padać deszcz. Na szczęście nie jest tak intensywny, żebym miała z tym problem. W pracy sprawdzam prognozę pogody, gdyż wcześniejszego wieczoru nie miałam na to czasu. Klops! Straszą śniegiem i niestety sprawdza się. Za okna śledzę każdy opad z nadzieją, że o 15.30, gdy będę wyjeżdżać z pracy, po śniegu nie będzie ani śladu. I tak też się dzieję. Spokojnie udaje się w drogę powrotną, od czasu do czasu przeklinając kierowców wymuszających na mnie pierwszeństwo lub też wyprzedzających z odstępem kilkunastu centymetrów. Ale to nic nowego. W Chorzowie zaczyna sypać śniegiem i to tak mocno, że przestaję koncertować się na drodze i tym co się na niej dzieje, a skupiam się na tym, żeby cokolwiek widzieć. Jest tak nieprzyjemnie, że zastanawiam się chwilowo czy nie przeczekać tej śnieżycy, gdzieś pod zadaszeniem. Jednak decyduje się jechać dalej. Przed rynkiem w Kochłowicach przestaje sypać. Ale za to wszystko co przed chwilą napadało, zamienia się w wodę i błoto, i ląduje na mnie i mojej twarzy, co w dalszym ciągu nie umila trasy. Po przejechaniu rynku, powtórka z rozrywki - obfity opad śniegu. I taki stan utrzymuje się aż dojeżdżam na Halembę. Do domu docieram szczęśliwie ubłocona!
35.63 km
01:40 h
21.38 km/h
Pierwsze DPD w tym roku ;)
Czwartek, 28 lutego 2013 | dodano:01.03.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Do pracy i z powrotem
Kategoria Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
Pierwszy po dłuższej przerwie wyjazd rowerem. Była to zarówno wielka ekscytacja, ale i wielka niewiadoma, czy po 57 dniach przerwy od kręcenia, nie polegnę gdzieś na podjeździe. Temperatura na starcie lekko powyżej zera. Jechało się przyjemnie. W Chorzowie Batorym przypomniało mi się, że to jazda po szosach, a nie całkiem rekreacyjna, kiedy jeden z samochodów mija mnie z niezachowaniem odpowiednio dużego odstępu. Do pracy docieram w 48 min, czyli jak na początek całkiem nieźle. Powrót tą samą trasą. Odczuwam znacznie większy ruch na drogach niż rano, szczególnie w Kochłowicach i na Halembie. Podsumowując: tego mi było trzeba!
35.70 km
01:35 h
22.54 km/h
Jaki Nowy Rok taki cały rok! Lotnisko Gliwice.
d a n e w y j a z d u
Jak to mówią jaki Nowy Rok taki cały, tak więc postanowiłam to wykorzystać i wsiąść na rower. Najpierw pojechałam do Chudowa, gdzie dziś wyjątkowo wielu ludzi. Zatrzymałam się przy tamtejszej tablicy ze szlakami rowerowymi po powiecie gliwickim i obmyślam trasę. Trasa wybrana. Jadę! Najpierw żółtym szlakiem do Gierałtowice. 38.98 km
01:52 h
20.88 km/h
Przejazd kolejowy na trasie żółtego szlaku Chudów - Gierałtowice
Dalej kierunek Gliwice Bojków.
Przez Bojków jadę w kierunku centrum miasta, a dokładnie docieram na Trynek, na gliwickie lotnisko, gdzie akurat łapię się strat małego samolotu.
Do domu wracam przez Przyszowice i Paniówki. Mimo silnego wiatru wyjazd zaliczam do udanych. Przez tą pogodę nie czuję, że to Nowy Rok, bardziej pierwszy dzień wiosny i dobry początek nowego sezonu rowerowego. Oby tak dalej!
To już koniec...
d a n e w y j a z d u
...nie ma już nic. Jak to nic? Za kilka godzin przywitamy Nowy Rok 2013 i mam nadzieję, że będzie lepszy i jeszcze bardziej rowerowy, czego sobie i Wam życzę.25.58 km
01:19 h
19.43 km/h
Dziś na pożegnanie 2012 krótka przejażdżka po najbliższej okolicy. Najpierw na Sośnią Górę przez Mokre, dalej do Bujakowa i Chudowa. Może było by i więcej km, ale niestety wiatr nie ułatwiał mi dziś kręcenia. Czasami nawet dawał odczuć, że to on jest silniejszy. Ale podsumowując mogę zaliczyć ten rok do bardzo pozytywnych pod każdym względem również i rowerowym. Wykręciłam w tym roku 7163km co jest moim życiowym rekordem. Udało się osiągnąć zaplanowane cele. Ale każdy zdobyty cel rodzi kolejny, nowy. Tak więc będzie co kręcić i w przyszłym roku tzn już od jutra ;)
Prawie jak wiosną
I ja ;)
Szczęśliwego Nowego Rowerowego Roku 2013