Informacje

avatar

bikeholiczka
z miasta Mikołów
8630.60 km wszystkie kilometry
16d 20h 02m czas na rowerze
21.36 km/h avg

Kategorie

Codzienne.98 Do pracy i z powrotem.72 I te niecodzienne.20 Masa Krytyczna.7

2013

baton rowerowy bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bikeholiczka.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1946.64 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:87:17
Średnia prędkość:22.30 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:74.87 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Czekoladowo ;)

Piątek, 31 maja 2013 | dodano:31.05.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Codzienne
d a n e w y j a z d u
41.58 km
01:55 h
21.69 km/h
Dziś znowu bez roweru do pracy, a komunikacją miejską. Ale bilans i tak jest korzystny jak na maj, bo w sumie do pracy przepedałowałam 572km + 3 dni korzystają z komunikacji. Po południu pogoda dopisało, to też były plany wyskoczyć jak to w ostatni piątek miesiąca, na Rudzką Masę Krytyczną, ale plany diametralnie uległy zmianie. Najpierw pojechałam załatwić pewne prywatne sprawy do chrzestnego, a później na Sośnią Górę na ustawkę z pewnym szosowcem, któremu później na mikołowskim rynku zjadłam prawie całą czekoladę :P Dalej trasa przez Łaziska do Orzesza, i zjazd ul. Szkolną do Bujakowa, gdzie się rozstajemy i kręcę już prosto do domu. Nie dość, że zaliczyłam troche czekoladowych kalorii, to widoki na góry były pierwsza klasa...

DPD + znowu jedziemy oglądać góry...

Środa, 29 maja 2013 | dodano:31.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
82.32 km
03:50 h
21.47 km/h
Najpierw do pracy, później z powrotem i wieczorny wyskok na pętlę po okolicy. Z racji tego, że pogoda doskonała obieram kierunek południe z opcją kilku podjazdów. Ale początkowo standardowo do Chudowa, później prze Bujaków na Orzesze i Łaziska. Tam odbijam w jedną z bocznych uliczek i delektuję się przepięknym widokiem na góry. Dalej prze Gostyń wracam do Orzesza i do domu.


Góry ;)


I zoom...

Nigdy więcej komunikacji miejskiej!

Wtorek, 28 maja 2013 | dodano:29.05.2013 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Codzienne
d a n e w y j a z d u
25.89 km
01:05 h
23.90 km/h
Ze względu na intensywne opady deszczu w dzień i w nocy jestem zmuszona skorzystać z komunikacji miejskiej. Oby nigdy więcej! Przyzwyczaiłam się już do wygody jaką daje mi rower, że nie muszę czekać na wiecznie spóźniający się autobus, narzekać korki etc. Całe szczęście wieczorem wychodzi Słońce. Wykorzystuję to i około 19 wyjeżdżam na krótką pętle przez Chudów, Bujaków i Mokre.

Prawie tylko DPD...

Poniedziałek, 27 maja 2013 | dodano:29.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Do pracy i z powrotem, Codzienne
d a n e w y j a z d u
41.78 km
01:50 h
22.79 km/h
Poniedziałkowy dojazd do pracy standardowy, czyli przez Rudę Śląską i Chorzów Batory do Katowic. Obeszło się najprawdopodobniej bez ekscesów, jak dobrze pamiętam. Ale też nie było zbyt wielu sił na szarżowanie po weekendzie. Powrót na spokojnie, bez wieczornej porządnej przewieszki, tylko dojazd na Halembeę w celach towarzyskich.

Zbiornik Dziećkowice!

Niedziela, 26 maja 2013 | dodano:27.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria I te niecodzienne
d a n e w y j a z d u
135.25 km
05:50 h
23.19 km/h
Po deszczu zawsze wychodzi Słońce. I tak było tej niedzieli. Wraz z pogodą pojawił się dylemat gdzie pojechać. Pierwszy plan to Zbiornik Dziećkowice, bo w tamtych okolicach jeszcze mnie nie było, ale po głowie chodziły też Goczałkowice, żeby podjechać i pod góry. Mimo wszystko wybrałam wariant pierwszy. Po obiedzie wyruszam na wschód. Na początku jadę znaną mi drogą, bo rok temu obierałam podobny kierunek. Czyli najpierw przejeżdżam przez Rudę Śląską, Katowice, Mysłowice i Lędziny. Wjeżdżam do Imielina i najkrótszą drogą docieram do celu, czyli nad Zbiornik Dziećkowice. Wow! Woda ma na mnie jakieś pozytywne działanie. Rozsiadam się na piasku i delektuję się chwilą. Na południu można dostrzec delikatny zarys gór. Po konsumpcji batona ruszam na południe. Wjeżdżam do Chełmnu Śląskiego. Towarzyszy mi ciągle panorama gór, jadę w ich kierunku. Docieram do skrzyżowania z DK44 w Bieruniu. Kusi mnie, żeby odbić na Oświęcim, ale mimo wszystko jadę dalej w kierunku południa. Wjeżdżam na spokojną drogę i tak bez pośpiechu przejeżdżam przez wieś Jedlina. Tutaj drogowskaz informuję mnie, że do Pszczyny mam jedyne 18km, a do Bojszów - 4. Znowu targają mną emocje, gdzie by tu pojechać? Pszczynę zostawiam na raz następny. Przejeżdżam przez Bojszowy i Świerczyniec, ciągle spoglądając przez ramię i podziwiając góry na horyzoncie. Docieram do Tychów, gdzie mam już rzut beretem na Paprocany. I też tam jadę i robię krótki postój. Tutaj podejmuję decyzję, że nie wracam prosto do domu, tylko zaliczam jeszcze jeden cel dzisiejszego dnia. Przez kobiórskie lasy docieram do Wyr. Dalej przez Gostyń do Orzesza, Bełku i Palowic, gdzie wpraszam się do pewnego szosowca na herbatę i ciacho. Po uzupełnieniu kalorii ciąga mnie po okolicznych podjazdach w Jaśkowicach i odstawia w okolicy Ornontowic/Orzesze. Wracam do domu zaliczając dwa ostatnie podjazdy. To był udany dzień!

I oto kilka zdjęć:


DDR w Rudzie Śląskiej w Kochłowicach...


KWK Mysłowice-Wesoła...


Zbiornik Dziećkowice...


I widok na wspomniane wcześniej góry...


I love bike...


Pomnik ku pamięci powstań górnośląskich w Bieruniu...


Gdzie by tu pojechać???


Góry... ;)


Granica Jedlina - Bojszowy...


Tychy na horyzoncie...


Są i Paprocany...


Bunkier w Gostynii...


Elektrownia Łaziska...


I tam daleko góry...


Trasa: Mikołów -> Ruda Śląska -> Katowice -> Lędziny -> Imielin -> Zbiornik Dziećkowice -> Chełm Śląski -> Bieruń -> Jedlina -> Bojszowy -> Świerczyniec -> Tychy -> Wyry -> Gostyń -> Orzesze -> Bełk -> Palowice -> Orzesze -> Ornontowice -> Mikołów

Wodzisław Śląski!

Sobota, 25 maja 2013 | dodano:25.05.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria I te niecodzienne
d a n e w y j a z d u
116.00 km
05:30 h
21.09 km/h
Dzień zapowiadał się fantastycznie ze względu na Słońce na niebie, ale jak się później okazało nie było tak różowo. Pierwsze co licznik, który zaczął świrować i przestał nabijać km, dlatego dystans został podany wg tego, co wskazuje google maps. Czas przejazdu również został podany orientacyjnie. Mogłam jeszcze włączyć endomondo, ale padła mi bateria. Więc wybrałam się w podróż bez sprawnego licznika, z rozładowanym telefonem, ale naładowaną baterią w aparacie. Chociaż tyle! Początkowo obieram kierunek południe. Ciężko mi się jedzie kiedy nie mam świadomości prędkości chwilowej i przebytego dystansu. Ale po pewnym czasie przyzwyczajam się do tego i jedzie się całkiem przyjemnie. Docieram do Żor i z nieba znika błękit, a pojawiają się ciemne chmury. Wjeżdżam w jakieś boczne uliczki, ale prowadzą one donikąd. Trochę błądzę i wracam na główną drogę. Wjeżdżam na DW 932 i jadę w kierunku Wodzisławia Śląskiego. Najpierw przez Świerklany. Tu zaczynają się lekkie podjazdy i zjazdy. Następnie wjeżdżam do Marklowic i zaczyna padać. Ale ani myślę o odwrocie. Docieram do Wodzisławia na rynek. Zjadam Prince Polo. Pstrykam kilka zdjęć i ruszam dalej. No właśnie a propos zdjęć jak na taki wypad jest ich mało, ale w taką pogodę nawet nie chciało wyciągać się aparatu. Ruszyłam, wjeżdżam na DW 930 i przez Mszaną dojeżdżam do Jastrzębia Zdroju. Trochę kręcę po okolicy, pakuję się przez przypadek pod prąd w jednokierunkową ulicę i jeszcze patrze z oburzeniem na kierowców. Niektóre z ulic są mi znane. Pamiętam je z jakiegoś służbowego wypadu w tamte okolice. Szybko też odnajduję mało ruchliwą drogę w kierunku Żor. Docieram na rynek, gdzie odbywa się jakaś impreza. Przystaję na chwilę i zjadam drugą część mojego posiłku. Wracam do domu standardowo DW 924. Dostaję sms od mojego pogodyna, że zbliża się chmura z deszczem i w momencie kiedy chowam tel rozpoczyna się ulewa. Momentalnie jestem jak zmokła kura. Z ledwością dostrzegam drogę. Chyba trzeba opatentować wycieraczki na okulary. Po kilku minutach obfity deszcz przeistacza się w drobny deszczyk. Do domu pozostało jakieś 25km w mokrych ciuchach w niezbyt sprzyjającej temp. Na zjazdach jest mi przez to trochę zimno. Wracam do domu i oczywiście na niebie się rozpogadza.


KWK Budryk w Ornontowicach...


Staw Bies w Żorach...


Rynek w Wodzisławiu Śląskim...


Rynek w Wodzisławiu Śląskim...


Granica Wodzisław Śląski - Mszana...


Jastrzębie Zdrój...


Jedna z uliczek w Jastrzębiu...


Jastrzębska kopalnia...


Rynek w Żorach...

Plany były inne na tą okolice, bardziej rozbudowane, ale ze względu na pogodę musiałam je zmodyfikować. Ale to znaczy, że na pewno jeszcze tam wrócę wkrótce... ;)

Trasa: Mikołów -> Chudów -> Ornontowice -> Czerwionka-Leszczyny -> Stanowice -> Szczejkowice -> Żory -> Świerklany -> Marklowice -> Wodzisław Śląski -> Mszana -> Jastrzębie Zdrój -> Gogołowa -> Jastrzębie Zdrój -> Żory -> Szczejkowice -> Palowice -> Bełk -> Orzesze -> Ornontowice -> Mikołów

DPD i to by było na tyle...

Piątek, 24 maja 2013 | dodano:24.05.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
35.78 km
01:30 h
23.85 km/h
Śledząc prognozy pogody byłam dziś psychicznie przygotowana na podróż komunikacją miejską do pracy. Ostatnimi czasy ciężko jest trafić z 100% sprawdzalnością nawet tylko z jednodniowym wyprzedzeniem, więc ku mojemu zaskoczeniu rano nie pada. Zmieniam plany i wybieram rower. Jest zimno, ale jak na piątek trasę do pracy pokonuje całkiem sprawnie. Na Radoszowskiej w Kochłowicach mijam man222. Tuż przed wyjściem z pracy prawie zachwycam się sprzyjającą pogodą za oknem, bo przecież nie pada. I to był błąd, bo jak to staropolskie przysłowie mówi "Nie chwal dnia przed zachodem Słońca". W drodze powrotnej towarzyszy mi dosyć intensywna mżawka. Po pracy po mimo braków opadów zaprzestaję dalszego kręcenia i stawiam na wypoczynek, i regeneracje. Ok, dobra, kto by w taką pogodę nie złapał lenia?

DPD + Mikołowska Masa Krytyczna...

Czwartek, 23 maja 2013 | dodano:24.05.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Do pracy i z powrotem, Masa Krytyczna
d a n e w y j a z d u
66.78 km
03:20 h
20.03 km/h
Pogoda po raz kolejny płata figle. Mamy już wiosnę, właściwie odliczamy dni do lata, a tu temp z rana nie przekracza 10 stopni. Mimo tego do pracy jadę rowerem, bo przecież nie pada. Wrzucam na siebie tylko zapomniane wdzianko na chłodniejsze dni. Droga standardowa, chyba nikt nie chciał mnie przejechać, przynajmniej sobie nie przypominam. Powrót również bez ekscesów. Brak Słońca nie zachęca do popołudniowej jazdy, ale mimo wszystko wyjeżdżam i kieruję się do centrum na Mikołowską Masę Krytyczną. Docieram na rynek punkt 18.00, gdzie czeka już grupa bikerów odzianych w odblaskowe kamizelki. Po krótkiej sesji zdjęciowej ruszamy 22 osobowym peletonem na rundę po mikołowskich ulicach i uliczkach. Po 10km jazdy spokojnym tempem, zajeżdżamy ponownie na rynek. Niektórzy kierują się w swoją stronę, a inni udają się na ognisko do Śmiłowic, a ja wraz z nimi. Na odcinku dolotowym do bazy ogniskowej prędkość nie spada poniżej 30km/h. Jak to przy ognisku temp wzrasta i tym miłym akcentem kończę swój kolejny rowerowy dzień...


Ognisko...

Ryzykowne DPD i słoneczne popołudnie...

Środa, 22 maja 2013 | dodano:23.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
86.67 km
03:47 h
22.91 km/h
Dlaczego ryzykowne DPD? Bo ciągle straszą ulewami, burzami, a nawet gradem. Wyruszam z domu wcześniej niż zwykle, żeby zdążyć przed oberwaniem chmury. I udaje mi się na sucho dotrzeć do pracy. Niestety w drodze powrotnej już tak fajnie nie było. Na granicy Chorzowa i Rudy Śląskiej dopada mnie deszcz, ale po szosach widzę, że to co najgorsze już przeszło i mam to za sobą. Po południu się rozpogadza i wychodzi nawet Słońce. Rundka na mikołowski rynek. Tam obowiązkowa przerwa przy fontannie. Później jadę na Podlesie, zobaczyć czy widać góry. Niestety nie, ale za to jest tęcza. Dalej jadę przez Zarzecze, wracam do centrum Mikołowa i przez Rete Śmiłowicką, Mokre, Bujaków i Chudów wracam do domu...


Fontanny - Mikołowski Rynek...


Mikołowski Rynek...


Nie widać gór, ale jest tęcza...


Panorama z Podlesia...


Niebo...


Zamek w Chudowie...

DPD + w stronę gór ;)

Wtorek, 21 maja 2013 | dodano:22.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
83.00 km
03:30 h
23.71 km/h
Najpierw z rana pracy. Wychodzę za to 10min wcześniej ze względu na to co dzieje się na niebie. Wszędzie dookoła szlają burze. Mam nadzieję, że uda mi się wykorzystać obecną lukę w mojej okolicy i ucieknę przed tymi czarnymi chmurami na niebie. Tak też się dzieje i wraz z dotarciem do domu pogoda ulega znacznej poprawie. Ponownie wyruszam na rower. Jadę przez Bujaków do Orzesza, gdzie rozsiadam się na w Słońcu na ławce i podziwiam chmury.


Patrząc w niebo...

Po chwili na miejsce zbiórki dociera pewnie szosowiec i obieramy cel "z widokiem na góry". Czyli najpierw podjazd na Wawrzyna. Dalej przez Łaziska, gdzie nie brakuje pięknych widoków. Najchętniej rozłożyłabym się gdzieś na łące i patrzyła na nie godzinami. Później jeszcze zahaczamy o Gostyń i wracamy do Orzesza, gdzie się rozstajemy i wracam do domu przy zachodzącym Słońcu...

Trochę gór...







I trochę zachodzącego Słońca...