Informacje

avatar

bikeholiczka
z miasta Mikołów
8630.60 km wszystkie kilometry
16d 20h 02m czas na rowerze
21.36 km/h avg

Kategorie

Codzienne.98 Do pracy i z powrotem.72 I te niecodzienne.20 Masa Krytyczna.7

2013

baton rowerowy bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bikeholiczka.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1946.64 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:87:17
Średnia prędkość:22.30 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:74.87 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Tylko DPD...

Poniedziałek, 20 maja 2013 | dodano:21.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
35.78 km
01:30 h
23.85 km/h
Dziś tylko dojazd do pracy i z powrotem. Były chęci na więcej, ale są w życiu różne priorytety i tym razem trzeba się było zająć projektami na studia. Może i dobry dzień na to wybrałam, bo pewnie, gdybym wyszła na rower to dosyć mocno by mnie zlało.

Żory...

Niedziela, 19 maja 2013 | dodano:20.05.2013 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Codzienne
d a n e w y j a z d u
72.14 km
03:00 h
24.05 km/h
Piękny słoneczny poranek, to tuż przed 9 wyciągam rower. Szybkie smarowanko i w drogę. Nie mam zbyt wiele czasu, więc trzeba się sprężać. Najkrótszą drogą tj. przez Bujaków, Ornontowice i Dębieńsko docieram do Czerwionki. Czas operacyjny 9.50, czyli całkiem nieźle, mimo że ciągle mam pod wiatr. Jadę dalej w kierunku Stanowic, gdzie spotykam nie przypadkowo pewnego szosowca. Od teraz mogę w końcu kogoś pogonić na trasie. Dalej jedziemy przez Szczejkowice, aż do Żor. Na rynku czas na pogaduchy bez kręcenia. Żeby nie wracać tą samą drogą jedziemy kawałek DW 935 w kierunku Pszczyny. Strasznie gryzie mnie moje rowerowe sumienie, że nie mogę w tak piękny dzień podjechać bliżej gór, które tak wspaniale widać dziś z Suszca. Do domu wracam przez Orzesze i Ornontowice. Na ostatnim podjeździe tel z domu, że znów spóźniłam się na obiad!


Staw Bies w Żorach


Tam w oddali góry...


...i zoom...

Racibórz!

Sobota, 18 maja 2013 | dodano:20.05.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria I te niecodzienne
d a n e w y j a z d u
129.62 km
06:00 h
21.60 km/h
Pogoda wydaje się być ryzykowna na dzisiejszy dzień, ale mimo to decyduje się na wyjazd po 9 ruszam w kierunku południa. Obieram wstępnie cel na Racibórz, ale wiem, że w każdej chwili może zacząć lać, więc jestem też gotowa na odwrót. Najpierw przejeżdżam przez znaną mi okolicę. W promieniach Słońca i błękitnym niebie napawam się żółcią okolicznych pól.


To dopiero początek trasy... Chudów...

Wiatr nie pomaga mi w tej podróży, cały czas prosto w oczy. Tak przejeżdżam bez zawrotnego tempa aż do Rud gdzie robię pierwszy postój, ale bardziej na focenie i gryza batona. Przy wjeździe do tego miasta tuż przy cmentarzu stoi oto poniższy znak...


Nie przegap wieczności!


Opactwo Cystersów w Rudach


Głaz na pamiątkę 80lecia Lasów Pwństwowych w parku przy Opactwie Cystersów w Rudach


Mnich w Parku w Rudach

Po przerwie jadę dalej. Do Raciborza mam jeszcze jedyne 24km pod wiatr. Pierwszy raz wyruszam w dalszą drogę w tamtych stronach, to też okolica jest ekscytująca. W Rudach wpada mi w oko tamtejszy dawny szpital Juliusza Rogera...


Dawny szpital w Rudach

Przejeżdżam mniejsze wsie i docieram do miejscowości o wdzięcznej nazwie Nędza.


Nędza


Staw w Nędzy...

Następnie przejeżdżam przez Babice. Tu wiatr zaczyna się wzmagać, niebo ciemnieje. Przed sobą mam długą prostą i zastanawiam się czy przypadkiem nie spotka mnie oberwanie chmury. Mimo wszystko decyduje się jechać dalej. Jak się później okazuje to nad Raciborzem zbierają się takie czarne chmury.


Racibórz wita!


Stalowy most kolejowy nad Kanałem ulga w Raciborzu


Dziedziniec na zamku Piastowskim w Raciborzu...


Raciborski Rynek...


Ziemia na jednej z uliczek w stronę rynku...

Na raciborskim rynku robię sobie oczywiście przerwę na aż dwa banany i po krótkiej chwili kieruje się w stronę powrotną, ale tym razem przez Rybnik. Wjeżdżam na główną drogę. Ruch początkowo wzmożony, co mnie nie pokoi. Na szczęście rozluźnia się po przejechaniu Auchana. Czyżby wszyscy jechali się relaksować na zakupy? Droga lekko dziurawa, ale nic nowego. Zaczynają się tez podjazdy i w końcu zapominam o wietrze. Mijam kolejne miejscowości, napawam się widokami. Wjeżdżam do miejscowości Kornować i mym oczom pokazuje się na sławetna Hołda Szarlota gdzieś na horyzoncie i góry.


Szarlota na horyzoncie...


I góry tam w oddali...

Dalej przejeżdżam przez Rydultowy i podziwiam wielkość Szarloty. Niestety aparat odmówił współpracy. Będzie tam trzeba jeszcze wrócić. Docieram do Rybnika i na rynku kończę konsumpcje batona. Znowu nad niebem zbierają się czarne chmury. Początkowo waham się czy wracać do domu szosami, czy może wybrać las. Ale ta huśtawka na niebie jest ryzykowna. Mimo wszystko wybieram las. Docieram do Rybnika Kamień na MOSiR i dalej przez Książenice i Knurów wracam do domu...


Rybnicki rynek...


Rybnicki las...


MOSiR Rybnik Kamień...

Trasa: Mikołów -> Chudów -> Gierałtowice -> Knurów -> Kuźnia Nieborowska -> Pilchowice -> Stanica -> Bargłówka -> Biały Dwór -> Rudy -> Jankowice -> Szymocice -> Nędza -> Babice -> Racibórz -> Kornowac -> Rzuchów -> Rydułtowy -> Rybnik -> Książenice -> Knurów -> Gierałtowice -> Chudów -> Mikołów

DPD + gleba...

Piątek, 17 maja 2013 | dodano:20.05.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
65.09 km
03:10 h
20.56 km/h
Najwyższy czas na zabranie się za uzupełnianie zaległych wpisów. Z piątku nie wiele już pamiętam, bo kiedy to było? 3 dni temu. Rano standardowo do pracy. Chyba obeszło się bez żadnych ekscesów. Po południu nie mam zbytnio siły na jakieś długie kręcenie, więc początkowo wybieram się z rodzicami na pętle po lesie. Tempo spacerowo, ale w połowie drogi zaczyna padać. Jest to miły wiosenny deszcz. Na Recie Śmiłowickiej odłączam się i jadę na mikołowski rynek pomimo tego, że pada. Na rynku trafiam na tzw "efekt" tańczących fontanna. Rozsiadam się na ławce, słucham muzyki, patrze się w fontanny i tak siedzę dobre 40 min. Zbieram się i wracam do domu przez Mokre i tu przeginam. Przesadzam z prędkością na zjeździe, w dodatku na zakręcie i mokrej nawierzchni. Tylne koło roweru mnie wyprzedza i zaliczam glebę na samym środku drogi. Na szczęście dorobiłam się tylko trzech siniaków.

DPD + zamulenie...

Czwartek, 16 maja 2013 | dodano:17.05.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
94.12 km
03:55 h
24.03 km/h
Budzę się rano i czuje, że coś jest nie tak. Jestem jakaś taka zmęczona, osowiała. Wsiadam na rower, ale to nie poprawia mi nastroju. Jedzie się źle, każdy podjazd stanowi problem, nie umiem się rozkręcić. W pracy zamulam cały dzień. Nawet tabliczka czekolady nie podnosi poziomu energii. Obawiam się o powrót do domu w takim stanie jeszcze w godzinach szczytu. Marze tylko o tym, by rozłożyć się gdzieś na łące. Całe szczęście o 15 dochodzę do siebie. Powrót do domu na pełnej. Po południu rezygnuję z rozkładania się na łące. Zresztą "moja" miejsców jest dziś oblegana przez motocyklistów. Tak więc trasa biegnie przez Chudów, Przyszowice, Żernicę, Nieborowice, Pilchowice, Wilczą, Knurów, Gierałtowice, Chudów i Paniowy do domu.


Nieborowice...


Drewniany Kościół św. Mikołaja w Wilczej...

DPD + odwiedziny...

Środa, 15 maja 2013 | dodano:16.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
80.45 km
03:35 h
22.45 km/h
Najpierw standardowo do pracy i z powrotem. Po południu odczuwam lekkie zmęczenie, przez co przysypiam troche na leżaku w Słońcu. Po regeneracji sił, wsiadam ponownie na rower. Najpierw jadę do Śmiłowic w odwiedziny do dziadka przez Paniowy i rusinowskie pola. W Śmiłowicach wjeżdżam w las i docieram na Rete, i akurat spotykam moje młodsze kuzynostwo na spacerze. Nie pozostaje mi nic innego jak wpaść do babci z odwiedzinami. Po 30min przerwie ruszam dalej, ale najpierw robię krótką pętlę z ciocią na Dolinę Jamny. Zajeżdżam na mikołowski rynek. Do domu wracam przez Mokre, Bujaków i Chudów.


Rusinowskie pola...


Stadnina konna w Dolinie Jamny...


Mikołowski Rynek...

DPD + włóczęga cd.

Wtorek, 14 maja 2013 | dodano:15.05.2013 | linkuj | komentarze(6)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
93.41 km
04:00 h
23.35 km/h
Kolejny pogodny dzień do kolekcji, więc zarazem kolejny rowerowy dzień. Rano standardowo do pracy. Na podjeździe w lesie na Halembie w stronę Kochłowic spotykam dzika, ale na szczęście nie pcha się pod koła. W Chorzowie ścisk, ale już się do tego przyzwyczaiłam. O 15.30 powrót do domu bez żadnych ekscesów i niespodzianek. Po południu wychodzę na małą pętlę z elementami focenia. Trasa biegnie przez Chudów, Ornontowice. Dalej Aleją Dębów docieram do Dębieńska. Tam wjeżdżam w Aleję Kasztanową i niebieskim szlakiem dojeżdżam aż do Bełku. Ląduję między polami, a wszędzie jest żółto! Jadę dalej niebieskim szlakiem, który staję się nagle troche "dziki". Nagłe 90 stopniowe skręty pomiędzy zaniedbanymi budynkami. Jednak później droga znowu wiedzie pośród pól i wyjeżdżam na granicy Bełku z Palowicami. Przejeżdżam Palowice i docieram do Woszczyc w Orzeszu. Dalej jadę przez Zazdrość i Gardawice. Na koniec jak to w Orzeszu, podjazd na Wawrzyna i zjazd do Bujakowa. Stamtąd już prosta droga do domu.


Między żółtymi polami... w Chudowie


Ornontowice...


Aleja Kasztanowa w Dębieńsku...


I znowu rzepak, tym razem w Dębieńsku. W oddali zjazd na autostradę A1 i hołda KWK Dębieńsko...


Rowerem po torach?


Staw w Bełku...


Elektrownia Łaziska w pełnym Słońcu widziana z Zazdrości...


Staw w Gardawicach...


W kierunku Bujakowa...

Poniedziałek!

Poniedziałek, 13 maja 2013 | dodano:14.05.2013 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Codzienne
d a n e w y j a z d u
41.10 km
01:45 h
23.49 km/h
Po 2 i pół dnia bez rowerowania, po porannej męce w komunikacji miejskiej, wsiadłam w końcu na rower i pojechałam. Pojechałam przed siebie, w stronę Słońca na niebie. Tak przejechałam przez Chudów, Przyszowice, Bojków, Ornontowice, Bujków, Mokre i Paniowy. Podobno z pogodą będzie już tylko lepiej, więc byle do weekendu...


Żółto mi - Gierałtowice, a może jeszcze Bojków...


Park w Ornontowicach...

DPD + Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 10 maja 2013 | dodano:10.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem, Masa Krytyczna
d a n e w y j a z d u
84.93 km
04:30 h
18.87 km/h
Piątek! Odczuwam rano małe zmęczenie całym tygodniem, ale to już ostatni dzień i "odpocznę". Wsiadam na rower i obiecuję sobie, że dziś się nie gonię i jadę na spokojnie. Ale ten stan osłabienia mija po pierwszych 200m. Jedzie się całkiem nieźle i bez ekscesów. Popołudniu powtórka. Po obiedzie zbieram się na Zabrzańską Masę Krytyczną. Jako, że mam jeszcze sporo czasu, postanawiam jechać trochę dłuższą trasą. Tak więc na początku odwiedzam standardowo Chudów. Później przez Przyszowice i Makoszowy jadę do centrum Zabrza. Docieram na Plac Wolności o 17.45 i jest już spora grupa rowerzystów, w tym wielu w kolorze pomarańczy, gdyż jest Masa z Odjazdowym Bibliotekarzem. Wybija godzina 18 i ruszamy ok 100 osobowym peletonem na 15km objazd Zabrza. Po masie droga powrotna przez Kończyce i Paniówki.


Dioboł z Chudowa...


Zbiórka uczestników Masy Krytycznej na Placu Wolności...


Czołówka peletonu Zabrzańskiej Masy Krytycznej...


Zabrzańska Masa Krytyczna...


Fontanny na Placu Pstrowskiego w Zabrzu...

DPD + włóczęga...

Czwartek, 9 maja 2013 | dodano:10.05.2013 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
86.08 km
03:40 h
23.48 km/h
Poranny standard. Do pracy przez Rudę Śląską i Chorzów. Mimo tego, że jak na poranek jest bardzo ciepło, po drodze mijam nie wielu bikerów, dosłownie kilku. A jakoś dużo lepiej się człowiekowi jedzie, gdy po drodze mija ludzi, który tak jak on wybierają dwa kółka jako środek transportu. Ostatnimi czasy też zauważyłam, że większość kierowców autobusów ustępuje mi pierwszeństwa, za co dziękuję. Szczególnie panu z linie 98, z którym mijam się kilka razy w drodze do pracy. Może też jest zapalonym bikerem ;) Powrót również bez ekscesów, tzn z uśmiechem na twarzy jak to przy jeździe na rowerze.

Popołudniu wybrałam się na mały objazd pobliskich miejsc, w których mnie jeszcze w tym roku nie było. Jedyne usprawiedliwienie jakie mam na swoją obronę to warunki jakie mogły tam panować po zimie i ulewach, ale było już całkiem nieźle. Ale wracając do sedna to standardowo kierunek Chudów. Nie pchałam się pod zamek, bo nie miałam ochoty na przeciskanie się między motocyklistami jak to w czwartek. Wbiłam między pola i udałam się w kierunku Chudowskich stawów. Muszę przyznać, że jeździ się teraz wyśmienicie. Ten żółty kolor rzepaku wprawia mnie w doskonały nastrój. I troche wzięło mnie na focenie, a efekty przedstawię poniżej. Dalej przejeżdżając chudowski las, pojechałam do Ornontowic, gdzie skierowałam się na Gierałtowice. Tak znowu odbiłam między pola, zachwycając się tymi kolorami i błękitnym niebem. Droga wzdłuż torów kolejowych w stronę leśnego stawu, w niektórym miejscach, była lekko zalana i ubłocona, ale dało radę przejechać. Po tym odcinku wyjechałam na drogę i udałam się w stronę Knurowa, gdzie znów odbiłam między pola i dotarłam do Bojkowa. Stamtąd już na Przyszowice i Chudów, zaliczając jeszcze w drodze do domu Sośnią i Fiołkową Górę.


Między chudowskimi polami...


Chudowski Staw...


W kierunku Chudowskich Stawów...


W Gierałtowicach...


Na horyzoncie staw leśny w Gierałtowicach i Knurów...


Staw Leśny w Gierałtowicach...