Informacje

avatar

bikeholiczka
z miasta Mikołów
8630.60 km wszystkie kilometry
16d 20h 02m czas na rowerze
21.36 km/h avg

Kategorie

Codzienne.98 Do pracy i z powrotem.72 I te niecodzienne.20 Masa Krytyczna.7

2013

baton rowerowy bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bikeholiczka.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:1463.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:57
Średnia prędkość:22.54 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:73.18 km i 3h 14m
Więcej statystyk

Leniwy wtorek!

Wtorek, 30 kwietnia 2013 | dodano:30.04.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
74.58 km
03:15 h
22.95 km/h
Dzień znów dwu etapowy. Najpierw do pracy i z powrotem. W drodze powrotnej łapię się na zapchane rondo w Chorzowie Batorym. Nic tak nie daje satysfakcji z jazdy po mieście jak wyprzedzanie samochodów stojących w korku. Uśmiech od razu pojawia się na ustach. Drugi etap miał być całkiem inny, a wyszło jak zwykle. Wiatr tuż po wyjściu z domu dał o sobie znać, to też wjechałam w las. Leniwie kręciłam do przodu, aż dokręciłam do mikołowskiego rynku, gdzie przesiedziałam na ławce dobre pół godziny. Jakoś tak wzięło mnie na rowerowe rozmyślanie, co niestety nie przekładało się na rowerowe chęci do kręcenia. Skierowałam się do domu przez Łaziska. Na Bradzie znowu odbiłam w las, którym dojechałam do Bujakowa.


Poniedziałek!

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | dodano:30.04.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
89.95 km
03:50 h
23.47 km/h
Podstawą jest dobrze zacząć tydzień! Tak też zaczęłam - od roweru. Do pracowy standard, ale z niespodziankami. Pierwszą był nie wielki ruch panujący na drogach. To chyba przez to, że niektórzy maja długi weekend. W Batorym zamknęli mi ulicę, którą codziennie jadę do pracy. Pierwsza myśl - muszę zawrócić i ul. Armii Krajowej/Gliwicką dostać się do celu. Dosłownie po sekundzie uświadamiam sobie, że przecież jestem na rowerze, to też wbijam się na chodnik i 50m dalej zjeżdżam za zagrodzonym odcinkiem trasy. W trakcie pracy wpadają dodatkowe 2km na dojazd rowerem w służbowych sprawach na pocztę. Po wszystkim mknę do domu już nie takimi pustymi drogami. Popołudniem wyskakuję na standardową 50tkę. Jedzie się fantastycznie, jest moc w nogach, aż chce się żyć. Trasa biegnie przez Paniowy, Mokre, mikołowski rynek, Rete Śmiłowicką, Mokre, Bujaków, Chudów, Gierałtowice, Przyszowice, Chudów i Paniówki. A w Mokrym mijanka z Frankiem ;)

DPD + Rudzka Masa Krytyczna

Piątek, 26 kwietnia 2013 | dodano:26.04.2013 | linkuj | komentarze(7)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem, Masa Krytyczna
d a n e w y j a z d u
79.20 km
03:35 h
22.10 km/h
Zakończony tydzień dojazdów do pracy i jak dobrze pamiętam, to na przestrzeni ostatnich 5 dni nikt nie próbował mnie rozjechać! Chwała kierowcom za to. Dziś na starcie ciepło, aż za ciepło albo ja przesadziłam z ubiorem. Powrót oczywiście z wiatrem prosto w oczy, przez co wracałam o wiele dłużej niż zwykle.

Po południu wypad na Rudzką Masę Krytyczną. Najpierw chciałam zaliczyć Przystań i dopiero później pojechać na Plac Jana Pawła II, gdzie rozpoczynała się masa, ale niestety zbyt późno wyjechałam. To też nie pozostało mi nic innego jak jazda zatłoczonymi szosami. Żadna przyjemność! Docieram na Nowy Bytom. Punkt 18 startujemy. Przejeżdżamy przez Wirek, Bielszowice, Czarny Las i wracamy na Nowy Bytom. Trasa zaledwie 7km, ale czołówka peletonu nie powtarzalna - panowie z straży miejskiej na rowerach. Z racji tego, że godzina była jeszcze wczesna i mało było mi km pojechałam do Chudowa przez Bielszowice, Kończyce, Makoszowy i Przyszowice. Na trasie Bielszowice - Kończyce zostałam pozytywnie zaskoczona, wręcz zszokowana. Otóż pojawił się tam DDR, ale nie taki zwykły jak wszędzie, tylko piękny, gładki i asfaltowy!


Huta Pokój w Rudzie Śląskiej


Straż Miejska na Rudzkiej Masie Krytycznej


DDR Kończyce-Bielszowice


KWK Makoszowy

DPD i las bujakowski

Czwartek, 25 kwietnia 2013 | dodano:26.04.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
86.50 km
03:45 h
23.07 km/h
Znowu dzień dwu etapowy, a właściwie to trzy. Do pracy i z powrotem. Jeździ się coraz lepiej. Pogoda dopisuje i coraz więcej bikerów można spotkać z rana na drogach. Rano odczuwam dosyć duży ściska w Chorzowie Batorym, ale udaje mi się bez problemowo przebić do celu. Droga powrotna oczywiście pod wiatr. Popołudniowa runda oczywiście przez zamek w Chudowie. Chyba zacznę omijać to miejsce szerokim łukiem w czwartki, gdyż tłumy tam takie jak na targowisku. Dalej kierunek Lasy Bujakowskie i tyłami dojazd do Sośniej Góry. Jeszcze wizyta na mikołowskim rynku i powrót przez Rete Śmiłowicką, i rusinowskie pola. Na koniec zahaczam znowu o Halembę, przez co wracam do domu przy świetle księżyca.


W lesie bujakowskim...


Sośnia Góra


Mikołowski Rynek


Przez pola...


I przy blasku księżyca...

DPD 8 + przed dobranockowa 50tka...

Środa, 24 kwietnia 2013 | dodano:24.04.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
85.25 km
03:40 h
23.25 km/h
Z dnia na dzień zauważam wzrost formy. Trasa dojazdowa do pracy sprawia coraz mniej problemów, tzn. nigdy nie sprawiała, ale odcinki, które kiedyś były dla mnie najgorsze pokonuje już w dużo lepszym czasie. Dlatego też dziś do pracy dotarłam bardzo szybko i bez żadnych nie miłych wydarzeń na szczęście. Powrót z pracy w wolniejszym tempie niż zwykle, gdyż wiatr miałam prosto w oczy. Po popołudniu standardowa przed dobranockowa 50tka. Najpierw na Mokre, następnie przez Fiołkową i Sośnią Górę do Bujakowa. Tam odbiłam na ul. Szkolną podjeżdżając na Wawrzyna, gdzie pojechałam w kierunku Orzesza. Następnie przez Bełk, Czerwionkę-Leszczyny, Ornontowice do Chudowa. W trakcie przejazdu odczuwałam znaczne zmęczenie, nogi odmawiały kręcenia, ale po 5 minutowej przerwie w Dębieńsku wszystko wróciło do normy. Jak dobrze, że wiosna zagościła już na dobre...

Na rowerze siedzi leń...

Wtorek, 23 kwietnia 2013 | dodano:23.04.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne
d a n e w y j a z d u
26.58 km
01:20 h
19.93 km/h
Dzień zupełnie nie rowerowy pomimo, że urlopowy. Po załatwieniu wszystkich ważnych spraw wyskoczyłam do lasu, aby się odstresować. Pomogło! Las to odskocznia od codzienności. Można się wyciszyć, zapomnieć, pojechać przed siebie bez patrzenia na km, prędkość. Były chęci na większy dystans, ale potrzebowałam trochę odpoczynku...


KWK Halemba


W drodze do lasu...


Las...

DPD 7 i las...

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano:23.04.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne, Do pracy i z powrotem
d a n e w y j a z d u
85.33 km
03:40 h
23.27 km/h
W końcu powracam na właściwy tor, czyli codzienne dojazdy do pracy bez przeszkód. Start aż +7. Dawno tego nie było. Jedzie się przyjemnie, świeci Słońce. Na Radoszowskiej sznurek samochodów do zamkniętego przejazdu. Wskakuję na lewy pas i wyprzedzam wszystkich z uśmiechem na twarzy. Taka jest przewaga roweru nad samochodem. Po pracy ubiór już całkowicie letni i powrót na pełnej. Na zakończenie dnia funduję sobie 50km pętlę po okolicy. Wjeżdżam w las. Warunki są wyśmienite. Terenem jadę najpierw do Śmiłowic, później na Retę. Dalej szosami do centrum Mikołowa. Na rynku odpalono już fontanny. Nie mam zbyt wiele czasu to też zaliczam tylko Mokre, Bujaków, Chudów, Gierałtowice i Paniówki. Wbijam się do lasu i docieram na Halembę, gdzie jestem umówiona. Ostatnie 2km w zupełnych ciemnościach.


Pierwsza przeszkoda w lesie...


Mikołowski Rynek...

Jezioro Goczałkowickie...

Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano:21.04.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria I te niecodzienne
d a n e w y j a z d u
119.54 km
05:25 h
22.07 km/h
Najedzona niedzielnym obiadem ruszam po 12 zwiedzić kawałek mojego najbliższego świata. Jak na tak piękną pogodę wyruszam zbyt późno, ale cóż. Dzisiejszy dzień miał być typowo relaksacyjny i był. Kierunek południe. Przez Bujaków jadę do Orzesza, następnie do Suszca. Co prawda docieram tam okrężną drogą przejeżdżając większość dzielnic Orzesza czyli Gardawice, Mościska, Zgoń i Królówkę. W Suszcu towarzyszy mi już w oddali panorama gór, aż chce się kręcić. Dalej jadę przez Kryry, Mizerów, Studzionkę, aż docieram do Wisły Wielkiej, gdzie z drogi widać już jezioro. Podjeżdżam polną drogą do samego brzegu. Jest pięknie, aż chce się żyć! Jakbym mogła, zostałabym tam kilka godzin siedząc i słuchając szumu wody, i podziwiając góry. Ruszam dalej, mój cel: dotrzeć nad zaporę. Jadę więc na wschód pod wiatr. Tak przejeżdżam Łąkę i docieram do Pszczyny. Wiatr jest tak silny, że mam wrażenie, że za chwilę zacznę jechać do tyłu mimo, że pedałuję do przodu. W Pszczynie jadę za drogowskazem w kierunku Goczałkowice Zdrój. Docieram do zapory. Jest pięknie! Robię sobie krótką przerwę na posiłek. Wracam do Pszczyny, gdzie odwiedzam Muzeum Zamkowe. Dalej przez Radostowice, Kobielice do Suszca i później standardowo.


Mapa Suszca


Stawik w Mizerowie


Nad brzegiem Jeziora Goczałkowickiego w Wiśle Wielkiej


Jezioro Goczałkowickie i góry ;)


Pszczyna wita ;)


Goczałkowice


Zapora nad Jeziorem Goczałkowickim


Zapora nad Jeziorem Goczałkowickim


Muzeum w Pszczynie


Kościół św. Stanisława w Suszcu


Wiata przystankowa w Orzeszu


Elektrownia Łaziska

Trasa: Mikołów -> Orzesze -> Suszec -> Kryry -> Mizerów -> Studzionka -> Wisła Wielka -> Łąka -> Pszczyna -> Goczałkowice Zdrój -> Pszczyna -> Radostowice -> Kobielice -> Suszec -> Orzesze -> Ornontowice -> Chudów -> Paniówki -> Mikołów

Dwa jeziora...

Sobota, 20 kwietnia 2013 | dodano:20.04.2013 | linkuj | komentarze(6)
Kategoria I te niecodzienne
d a n e w y j a z d u
139.10 km
06:15 h
22.26 km/h
Pogoda nie zachwyca, ale też nie zniechęca do kręcenia. Jako że ja zawsze mam takie szczęście, że gdy nie mogę spędzić weekendu na rowerze to oczywiście Słońce świeci na całego, zero wiatru i przyjemna temp. A jak mam wolne to jest tak jak dziś, czyli +10, ani grama Słońca i wiatr prosto w oczy. Dobra, już nie narzekam, bo przecież wykonałam zaplanowany cel - dwa jeziora. Z domu ruszam przed 10. Kieruje się na zachód. Początek jazdy masakryczny. Odczuwam zmęczenie, zimno itp. Ale zawsze tak mam, że gdy planuję dalszy wypad, łapie mnie jakaś psychiczna bariera. Jest ona tak silna, że przez pierwsze 20km zastanawiam się nad odwrotem. Znajduję sto tysięcy powodów, żeby sobie nie odjechać. Ale szczęście w nieszczęściu jest takie, że te wszystkie obawy, lęki mijają jak ręką odjął po tych magicznych 20km. Ale wracając do trasy to najpierw przejeżdżam znane mi już dobrze miejscowości. Jadę ciągle pod wiatr. Na dodatek za Żernicą wjeżdżam na drogę, która ma więcej dziur, niż ser w mojej lodówce. Jedzie się tak źle, że nie przekraczam śr prędkości 16km/h. Po długich mękach docieram do Smolnicy, później do Sośnicowic. Dopiero za Kleszczowem łapię lekki wiatr w "żagle" i wraca nadzieja, że to będzie dobry wypad. No właśnie w Kleszczowie intuicyjnie jadę na Rudziniec, co powoduje, że do mojego pierwszego celu dojeżdżam okrężną drogą. Po 58km docieram w końcu do Pławniowic. Widok jeziora cieszy. Dawno mnie tu nie było. Zero ludzi. Jest cicho i spokojnie. Można odpocząć i w końcu coś zjeść. Po krótkiej chwili wytchnienia ruszam dalej. Tu znowu pojawia się wątpliwość, czy dam radę osiągnąć to, co zaplanowałam. Ten odcinek trasy pochłoną strasznie dużo czasu, dlatego wracam do Sośnicowic i po najmniejszej drodze oporu jadę DW 919 przez Tarachy, aż do Rud, następnie do Rybnika. Obawiałam się tej drogi, ale okazała się całkiem przyjemna - płaska jak stół (tzn. zero dziur) i bardzo mały ruch samochodów. I w końcu mam wiatr w plecy, i mogę nadrobić stracony czas. Powraca uśmiech na twarzy, śr nie schodzi poniżej 30 km/h. W końcu docieram do drugiego celu - Jezioro Rybnickie. Lubię to miejsce! Zjadam kolejną porcję mojego "obiadu", nie robiąc długiego postoju, gdyż każdy postój odbiera mi siły. Wracam do domu DW925. Miał być las, ale była szosa. Docieram do Orzesza. Pozostało ostatnie 12km podjazdów i zjazdów, w dodatku pod wiatr. Na pierwszym podjeździe miałam chęć zejść z roweru i go wepchać, mimo że nie był zbyt duży, ale przebieg i wiatr robił swoje. Teraz po tych kilku godz walki z warunkami atmosferycznymi, a szczególnie z samą sobą mam wielką satysfakcję.


Drewniany Kościół w Smolnicy


Głaz w Smolnicy, który przedstawia jak na przestrzeni lat zmieniała się nazwa wsi


Drewniany Kościół w Rudzińcu


Pławniowice


Zespół Pałacowo Parkowy w Pławniowicach


Jezioro Pławniowickie


Obiad - banan, Snickers, baton musli i 0,7 (wody oczywiście)


Szosowcy z Gliwic


Jezioro Rybnickie


Niebieski szlak rowerowy w Rybniku

Trasa: Mikołów -> Chudów -> Przyszowice -> Gliwice Bojków -> Żernica -> Smolnica -> Sośnicowice -> Łany Wielkie -> Kozłów -> Gliwice Brzezinka -> Kleszczów -> Rudno -> Rudziniec -> Pławniowice -> Taciszów -> Kleszczów -> Gliwice Brzezinka -> Kozłów -> Łany Wielkie -> Sośnicowice -> Tarachy -> Bargłówka -> Rudy -> Rybnik -> Przegędza -> Stanowice -> Bełk -> Orzesze -> Mikołów

Czwartek!

Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano:18.04.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Codzienne
d a n e w y j a z d u
53.14 km
02:20 h
22.77 km/h
Czwartek pod tytułem "ku górom". Zapowiadają na jutro deszcz, tak więc dziś jest najlepszy moment na dostrzeżenie panoramy gór. Najpierw standardowo na Chudów, gdzie prawie zostałam stratowana przez motocyklistów. Opuszczam jak najszybciej to miejsce i jadę na Bujaków, dalej ul. Szkolną/Myśliwską w kierunku Orzesza. Przed przejazdem kolejowym odbijam w teren i leśnymi ścieżkami jadę aż na Bradę. Dalej przez Łaziska na Gostyń. Właściwie objeżdżam Elektrownię Łaziska dookoła. Wracam w kierunku Mikołowa, następnie przez Mokre do domu.


Viper na tle elektrowni


...a tam w oddali góry...


Elektrownia po raz trzeci...


...byle przed siebie...